sobota, 26 maja 2012

Bibeloty – czas i na nie zwrócić uwagę

Nie wiem jak Ty, ale ja zawsze broniłam się od posiadania rzeczy, które cieszą oko, a nie spełniają żadnej funkcji użytkowej. W latach osiemdziesiątych, gdzie zakup glinianego garnuszka sięgał niemożliwości, poczułam smak ich posiadania na swoim regale i obowiązku cotygodniowego jego odśnieżania. I to chyba skutecznie odstraszyło mnie od posiadania zbędnych rzeczy, które zbierają kurz i sprawiają wrażenie smutnej dekoracji. Zapewnie znalazłabym jeszcze parę drobiazgów wartych omówienia, ale są to małe sztuki ofiarowane przez męża, z których chociaż nie korzystam, ale przypominają mi fazę narzeczeństwa czy wczesnego małżeństwa i nie oddałabym ich za żadne skarby jak chociażby drewniany kot, gliniana żaba w kształcie serca. Aktualnie już nie otrzymuję takich bibelotów, a to dlatego, że i mój mąż nauczył się kupować prezenty praktyczne radujące moje serce i podniebienie, a czasami i węch :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz