I mam na swoim koncie kolejne czystki w szafie, bez nabywania nowej odzieży.
Pozbyłam się:
1. brązowego sweterka w szpic, który teoretycznie nadawał się do dalszej eksploatacji, ale uznałam, że jego kolorystyka postarza mnie co najmniej o dodatkowe 5 lat i warto odmłodzić się korzystając z jego jaśniejszych wersji;
2. czarnej seksownej dzianinowej bluzki z rozcięciem pionowym na wysokości biustu i wytłaczanym cekinami na wysokości serca koła sygnalizującego chiński alfabet;
3. cielistej marynarki zakupionej jeszcze w 2005 roku, w której poduszki przesunęły się do kieszeń :)
4. golf w paski różnobarwne, który mnie mocno poszerzał;
5. brązowych spodni, które po długim okresie noszenia i różnych reaktywacjach uznałam, że warto powiedzieć im ŻEGNAJCIE;
6. bluza dresowa w kolorze piaskowym;
7. morelowy rozpinany sweterek, który po kilku praniach zrobił się przykrótki.
I co najważniejsze – brak zakupów w kwestiach odzieżowych od października 2011 czyni moje półki bardziej przyjazne, otwarte i wszystko mogę ogarnąć wzrokiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz