poniedziałek, 5 marca 2012

Niektórzy mówią o metodzie słoikowej na oszczędzanie ja wolę bardziej wyrafinowaną formę.

Co prawda jest to te samo podejście, ale zmienia postać rzeczy. Koleżanka z pracy nauczyła mnie tej metody i aktualnie mam dwa pojemniki:
1. jeden (po czekoladkach Ferrero Rocher sklejone kropelką z wyciętym wieczkiem w wielkości, gdzie tylko moneta dwuzłotowa się mieści) – oszczędzam pieniądze na zakup łódki do mojego azylu; robię to bezboleśnie od ponad półtora roku i chyba już w tym roku będziemy już mieli pełne pudełeczko, co w przybliżeniu da nam około 1 500 zł i pozwoli na zakup łódki bez specjalnych wyrzeczeń;
2. drugi – przezroczysta świnka wielkości sporego melona, gdzie oszczędzam pięciozłotówki na wyjazd zagraniczny (na razie mamy 4 kraje na tapecie: Portugalia, Hiszpania, Włochy i Francja) – ilość zaoszczędzonych pieniędzy nie jest jeszcze imponujący bo dopiero co zaczęłam :)

Jeśli zidentyfikuję kolejny cel, marzenie czy silną potrzebę, założę kolejny słoiczek, pudełeczko czy specjalną świnkę do której nie można się dobrać i zacznę oszczędzać jak powyżej.
Do mojego systemu oszczędzania na bieżące potrzeby dołączył się i mój mąż i syn – zatem może okazać się, że efekty będę mogła wkrótce opisać. W mojej rodzinie to działa – a może i Ty spróbujesz oszczędzać bezboleśnie nie korzystając z kredytów na bieżące potrzeby?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz