W szkole tłuczono do głowy, że żeby coś sprzedać trzeba dobrze wykreować w konsumentach potrzebę. Stąd i ludzie, nieświadomi manipulacji ulegają tej złudnej potrzebie posiadania. No ale my – rzekomo - jesteśmy świadomi tych schematów, więc to połowa sukcesu. Trzeba tylko być konsekwentnym i nie ulegać chwilowym zachciankom.
Świadomi tak, ale czy potrafimy się przed tym obronić? Czy robiliście sobie rachunek sumienia w postaci zestawienia kosztów, które opisują na co wydałaś pieniądze w danym miesiącu / roku? Ja robię takie zestawienia co miesiąc i głowa mnie boli od liczb jakie odnotowałam na swoim rachunku za własne przyjemności - czas zejść z piedestału i powiedzieć sobie, przeholowałaś panienko! Stąd chyba wzięła się cała akcja z tym minimalizmem i oszczędzaniem – szczególnie teraz gdy w 2012 roku będę robiła nadbudowę domu rodzinnego i zacznę ciułać kasę na maxa.
poniedziałek, 27 lutego 2012
piątek, 24 lutego 2012
Wyhamuj trochę …
Budzimy się rano i działamy jak karabin maszynowy: myjemy się, ubieramy, szykujemy śniadanie dla siebie i całej swojej rodziny, wyprawiamy dzieci do szkoły i męża do pracy. Same ładujemy dietetyczny zestaw kanapkowy w pudełko i pędzimy do pracy. W pracy w pośpiechu odbieramy telefony, odbywamy spotkania, tworzymy zestawienia, raporty i potwierdzenia własnej aktywności i efektywności w jednym ręku trzymając kanapkę, drugą wklepując dane do programu. Potem niewiadomo kiedy spostrzegamy, że pora kończyć, żeby zdążyć odebrać dzieci z przedszkola lub odrobić z nimi lekcje, spędzić wspólnie trochę czasu, aby poczuć klimat rodziny. Szybka kolacja, kąpiele dzieci i krótki relaks w wannie dla Ciebie. Tak upływa dzień za dniem, a Ty zaczynasz czuć się coraz bardziej zmęczona, sfrustrowana, że to nie tak sobie wyobrażałaś życie we dwoje. Że to nie tak miała wyglądać Twoja idealna wizja rodziny, a już na pewno nie pisałaś się na pracę po 18 - 20 godzin na dobę. Warto w takich momentach nieco wyhamować, usiąść w zadumie i na nowo określić swojej cele, tak aby wokół nich kręciło się życie i w zgodzie z Tobą samą. Oczywiście często zaprzątamy swoją głowę sprawami, na które nie mamy wpływu. I wtedy warto chwytać dzień, a gdy zajdzie potrzeba – dostosować się do nowych realiów. Nigdy nie wiadomo, czy nagła zmiana w naszym życiu faktycznie jest czymś złym czy tylko stanowi wstęp do czegoś nowego a może i lepszego. Nie zawsze trzeba wywracać swoje życie do góry nogami – czasami wystarczy zatrzymać się na moment i upewnić, że idę w dobrym kierunku, tak aby niczego nie żałować, gdy przyjdzie czas podsumowań.
Dbaj o wspomnienia, to one będą dla Ciebie pożywką na stare lata :)
Dbaj o wspomnienia, to one będą dla Ciebie pożywką na stare lata :)
poniedziałek, 20 lutego 2012
Diabeł tkwi w szczegółach
O roli dodatków w dopełnieniu całości w ubiorze nie muszę pisać, bo każda z nas wie co najlepiej do niej pasuje i jakie fasony preferuje. Mój wpis na ten temat chciałabym jedynie pokierować na umiejętnościach ich przechowywania, dopasowania, a przede wszystkim inwentaryzacji. Moja biżuteria, paski, szale, apaszki to rozproszone źródło frustracji, gdzie każdą z nich można znaleźć w różnym zakątku mojego mieszkania. Postanowiłam uporać się z tym i wprowadzić pewną standaryzację, z którą chciałabym podzielić się z Wami.
Zebrałam w całość wszystkie kolczyki, bransolety, naszyjniki, odcedziłam ziarna od plew i włożyłam do zbiorczej szkatuły, aby wszystko mieć na wyciągnięcie ręki. Układając je w szkatule starałam się aby nie leżały stłoczone, ale raczej każde z osobna aby było łatwe do pobrania. Apaszki, szale wraz z torbami i paskami ułożyłam na jednej półce aby można było odróżnić je kolorystycznie i w każdej chwili wyjąć tą odpowiednią. Przy tych porządkach uświadomiłam sobie, jak w wielu rzeczach dominuje różny styl, a niektóre z nich przejawiają spore bezguście z tendencją do jarmarku. Może i lato skłania nas do zakupu takich błyskotek, które traktujemy jak chwilowa potrzeba, ale to co zobaczyłam nie spodobało mi się i przy tej okazji pozbyłam się paru długo nienoszonych symboli letniego szaleństwa, obiecując sobie nie wystawiać się w przyszłości na pokuszenie ponownego zakupu rzeczy o jednorazowym użytku. I jeszcze jedna ważna sprawa – czyśćmy swoją biżuterię. Szczególnie tą szlachetną ze srebra czy złota, każda z nich wymaga od czasu do czasu tchnięcia w nich życia, a odwdzięczą nam się blaskiem i świeżością.
Do dodatków należą również i okulary – te wzrokowe i słoneczne. Jeśli o mnie chodzi, stawiam na jakość. Zmieniam oprawki raz na pięć lat i nie zamierzam oszczędzać na nich. Już nie raz jakość wykończenia, klasyczna forma i kolor odwdzięczyły się, a i jakość szkieł również ma znaczenie dla kogoś, kto od trzeciego roku życia nosi okulary. Ktoś może zadać pytanie – czy to warto zmieniać, jak się nie zniszczyły? Owszem warto, dzięki temu fundujesz sobie nową siebie, a przy okazji wymuszasz w sobie zmiany, dzięki którym kształtujesz nową siebie.
Zebrałam w całość wszystkie kolczyki, bransolety, naszyjniki, odcedziłam ziarna od plew i włożyłam do zbiorczej szkatuły, aby wszystko mieć na wyciągnięcie ręki. Układając je w szkatule starałam się aby nie leżały stłoczone, ale raczej każde z osobna aby było łatwe do pobrania. Apaszki, szale wraz z torbami i paskami ułożyłam na jednej półce aby można było odróżnić je kolorystycznie i w każdej chwili wyjąć tą odpowiednią. Przy tych porządkach uświadomiłam sobie, jak w wielu rzeczach dominuje różny styl, a niektóre z nich przejawiają spore bezguście z tendencją do jarmarku. Może i lato skłania nas do zakupu takich błyskotek, które traktujemy jak chwilowa potrzeba, ale to co zobaczyłam nie spodobało mi się i przy tej okazji pozbyłam się paru długo nienoszonych symboli letniego szaleństwa, obiecując sobie nie wystawiać się w przyszłości na pokuszenie ponownego zakupu rzeczy o jednorazowym użytku. I jeszcze jedna ważna sprawa – czyśćmy swoją biżuterię. Szczególnie tą szlachetną ze srebra czy złota, każda z nich wymaga od czasu do czasu tchnięcia w nich życia, a odwdzięczą nam się blaskiem i świeżością.
Do dodatków należą również i okulary – te wzrokowe i słoneczne. Jeśli o mnie chodzi, stawiam na jakość. Zmieniam oprawki raz na pięć lat i nie zamierzam oszczędzać na nich. Już nie raz jakość wykończenia, klasyczna forma i kolor odwdzięczyły się, a i jakość szkieł również ma znaczenie dla kogoś, kto od trzeciego roku życia nosi okulary. Ktoś może zadać pytanie – czy to warto zmieniać, jak się nie zniszczyły? Owszem warto, dzięki temu fundujesz sobie nową siebie, a przy okazji wymuszasz w sobie zmiany, dzięki którym kształtujesz nową siebie.
czwartek, 16 lutego 2012
Niech ktoś zatrzyma świat – ja wysiadam.
Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam
Na pierwszej stacji, teraz, tu!
Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat bo wysiadam
Przez życie nie chce gnać bez tchu
Jak w kołowrotku bezwolnie się kręcę
Gubiąc wątek i dni
A jakiś bies wciąż powtarza mi: prędzej!
A życie przecież po to jest, żeby pożyć
By spytać siebie: mieć, czy być?
Bo życie przecież po to jest, żeby pożyć
Nim w kołowrotku pęknie nić
Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam
Na pierwszej stacji, teraz, tu!
Już nie chce z nikim ścigać się, z sił opadam
Przez życie nie chce gnać bez tchu
Będę tracić czas, szukać dobrych gwiazd
Gapić się na dziury w niebie
Jak najdłużej kochać ciebie
Na to nie szkoda mi zmierzchów, poranków
i nocy.
Anna Maria Jopek – kwintesencja minimalizmu i obecnego pośpiechu w życiu ujęta w piosence tej wykonawczyni. Zachęcam do posłuchania i zastanowienia – tak jak i mnie koleżanka odświeżyła ten kawałek :)
poniedziałek, 13 lutego 2012
wtorek, 7 lutego 2012
Twój pożeracz czasu
Zapewne i Ty czytasz dużo informacji o statystyce spędzania czasu wolnego przed telewizorem. Gazety prześcigają się w określeniu dziennego oglądania na poziomie 4 godzin, ale i tak nikt sobie nic nie robi z tego, bo to forma relaksu, odskoczni od codzienności i monotonii. Tam można znaleźć źródło fascynacji, przeżyć coś na nowo i poczuć coś, czego dawno się nie czuło. I tak ucieka nam czas … 4 godziny dziennie w skrajnych przypadkach, 28 godzin tygodniowo, 112 godzin miesięcznie, 1344 godzin rocznie. To 56 dni w 365 dniach kalendarzowych, które przeznaczamy tylko na to. Jeżeli dodamy do tego czas spędzony przed komputerem, średnio godzinę dziennie na przeglądaniu ulubionych stron, odpowiadaniu na maile od znajomych (nie licząc czasu spędzonego przy komputerze w pracy), to wychodzi nam dodatkowo 14 dni. Czyli łącznie: 70 dni wyjętych z kalendarza, spędzonych tylko z pożeraczami czasu. I to chyba dlatego czasami, gdy robimy podsumowanie noworoczne, trudno jest nam określić co w danym roku dokonaliśmy i jak przeżyliśmy.
Sądzę, że nie do końca mnie to dotyczy, bo ja nie spędzam aż tylu godzin przed ekranami telewizora czy komputera. Warto jednak obliczyć swoje pożeracze i wraz z noworocznym postanowieniem – uznałam, że zasadne jest wprowadzenie zakazu oglądania telewizji (ale nie tak radykalnie – na razie ograniczmy się tylko do godziny dziennie i już z 56 dni ZYSKUJEMY aż 42 dni na ŻYCIE), a w kwestii komputera nic nie stoi na przeszkodzie, aby tą czynność ograniczyć do 30 minut dziennie i to tylko przez 5 dni w tygodniu, ZYSKUJĄC aż 9 dodatkowych dni. Matematyka nie kłamie – zyskujemy 51 dni na przeżywanie, a nie bycie w wirtualnej fikcji. Zachęcam i Was do refleksji, jak to jest z Tobą?
Sądzę, że nie do końca mnie to dotyczy, bo ja nie spędzam aż tylu godzin przed ekranami telewizora czy komputera. Warto jednak obliczyć swoje pożeracze i wraz z noworocznym postanowieniem – uznałam, że zasadne jest wprowadzenie zakazu oglądania telewizji (ale nie tak radykalnie – na razie ograniczmy się tylko do godziny dziennie i już z 56 dni ZYSKUJEMY aż 42 dni na ŻYCIE), a w kwestii komputera nic nie stoi na przeszkodzie, aby tą czynność ograniczyć do 30 minut dziennie i to tylko przez 5 dni w tygodniu, ZYSKUJĄC aż 9 dodatkowych dni. Matematyka nie kłamie – zyskujemy 51 dni na przeżywanie, a nie bycie w wirtualnej fikcji. Zachęcam i Was do refleksji, jak to jest z Tobą?
Subskrybuj:
Posty (Atom)