piątek, 28 października 2011
Mój azyl
W ubiegły weekend zakończyłam sezon działkowy. Zawsze ten czas kojarzy mi się z nadmiarem obowiązków wynikających z konieczności koszenia trawy, zbierania liści i zamykaniem działki. Tym razem było inaczej. Odczuwam błogostan i miałam umysł niczym niezmącony. Pomimo licznych obowiązków, tym razem potraktowałam ten czas jako czas na oczyszczenie umysłu z dużej dozy sarkazmu i zmęczenia. Poprzez powolne ruchy grabienia suchych liści poczułam jedność z przyrodą, która oddawała mi swój spokój, cierpliwość i olbrzymie pokłady słońca jakie towarzyszyły mi w przedostatnim tygodniu października. To ich energia zachęcała mnie do pełnego oddania się czynnościom do tej pory przeze mnie nielubianych i pomimo rozpoczęcia nowego tygodnia pracy emanuje ze mnie do chwili obecnej pogoda ducha i radość z nadchodzących dni. A zatem szczęście o którym pisałam w poprzednim poście można odnaleźć i w pracy fizycznej, a przede wszystkim z każdego obcowania z naturą do czego i Ciebie gorąco zachęcam.
Oceń wartość życia i bycia w harmonii z naturą i samym sobą – to zadanie na kolejny tydzień :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz