Właśnie minął październik, w latach 80 okrzyknięty miesiącem oszczędzania, a swoje korzenie zaczął zapuszczać już we wczesnych latach 20. Czy rzeczywiście ten miesiąc obfituje w przemyślenia o oszczędzaniu, skoro społeczeństwo deklaruje, że brakuje mu do końca miesiąca i trudno obecnie związać koniec z końcem? Przeczytałam niedawno artykuł w Pulsie Biznesu, że tylko 7% społeczeństwa, regularnie odkłada i oszczędza na czarną godzinę, a 52% robi to sporadycznie. Ale jak odkładać, gdy wszystko w sklepach robi się coraz droższe, wymagania naszych pociech wraz z wiekiem również rosną, a my sami również mamy potrzeby, bo jeśli nie teraz nas będzie stać, to kiedy? Gdy będziemy na emeryturze i nasze dochody stopnieją o połowę?
Co miesiąc staram się odkładać 10% wszystkich wpływów na konto, ale niestety coraz częściej sięgam do tego źródełka z różnych nieprzewidzianych powodów. A to remont samochodu, przegląd pieca, czy remont elewacji na działce. Jak ograniczyć swoje wydatki, aby starczyło na wszystko i jeszcze zostało te przysłowiowe 10% co miesiąc. Inspirowana różnymi materiałami z internetu i blogów postanowiłam ostro przyjrzeć się wydatkom mojej rodziny i zobaczyć po 3 miesiącach rezultaty moich oszczędności. Zdeklarowany brak zakupów przez najbliższe 12 miesięcy w obszarze odzieży, butów, biżuterii, perfum powinien tylko pomóc, ale czy jest to wystarczające, aby odnotować sukces na rachunku oszczędnościowym w wymiernej kwocie? Szczególnie teraz gdy zbliżają się święta i czas obdarowywania, a potem ferie zimowe. Zobaczymy – będę Was informować na bieżąco.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz