wtorek, 9 października 2012

Stan posiadania

„Marnotrawstwem jest posiadanie rzeczy, z których nie korzystamy”
Dominique Moreau
„Nie ma większej katastrofy niż wtedy, gdy ktoś nie potrafi się zadowolić tym, co posiada”
Laozi
Pozbycie się wszystkich przedmiotów nie wystarczy aby stać się minimalistą, dopóki nie zaakceptujesz w sobie tego stanu rzeczy. Kluczem do zadowolenia ze swojego stanu posiadania, jest niechęć do konsumpcyjnego trybu życia, jaki jest lansowany w mediach. Zdaj sobie sprawę z tego, co już masz i czego tak naprawdę potrzebujesz. Do życia potrzebujesz jedynie wody, jedzenia, funkcjonalnych ubrań, schronienia i ukochanej osoby / osób. Reszta rzeczy jak: nowoczesne technologie, stylowy ciuch, fajne buty, wypasiona bryka czy ogromny dom to dodatki.
Przestań kupować zbędne rzeczy i naucz się cieszyć z robienia czegoś, a nie posiadania. Może to być rozmowa z przyjacielem, spacer z bliską osobą, gotowanie, śpiewanie, tańczenie. Naucz się mówić sobie „mam już dość” aby nie wpaść w spiralę uzależniania się od posiadania i pozyskiwania. Kwintesencją tego stanu jest myśl Sokratesa – „Tajemnica szczęścia nie leży w większym posiadaniu, ale w umiejętności cieszenia się mniejszym posiadaniem.”

wtorek, 14 sierpnia 2012

Czym jest szczęście?

Szczęście to podróż, która wiedzie nas przez życie.

A co mówi o tym profesor Dziemidoka - jak być szczęśliwym?
  1. Wykonujmy pracę zawodową, która nie tylko daje nam utrzymanie, lecz także jest naszą pasją.
  2. Jeśli praca nie spełnia powyższych warunków, powinniśmy mieć jakieś pasjonujące hobby.
  3. Bądźmy zakochani z wzajemnością. Trudno mówić o szczęściu, jeśli w życiu osobistym nie ma miłości, a rozczarowania przeważają nad sukcesami.
  4. Kultywujmy przyjaźnie. Prawdziwa przyjaźń jest ważniejsza nawet od miłości.
  5. Nie wymagajmy zbyt wiele od życia.
  6. Nie wymagajmy zbyt wiele od ludzi.
  7. Nie wymagajmy zbyt wiele od swojego partnera życiowego czy partnerki.
  8. Nie wymagajmy wreszcie zbyt wiele od siebie.
  9. Wyeliminujmy zawiść. Jeśli nie potrafimy cieszyć się z czyichś sukcesów, postarajmy się przynajmniej nie cierpieć z tego powodu.
  10. Unikajmy ludzi chorobliwie ambitnych. Są z reguły sfrustrowani, agresywni i niebezpieczni dla otoczenia.
  11. Nie prowokujmy ludzkiej zawiści swymi cnotami i sukcesami (rzeczywistymi lub pozornymi).
  12. Postarajmy się żywić choć trochę życzliwości wobec innych ludzi i nie wstydźmy się jej okazywać.
  13. Nie wymagajmy od ludzi wdzięczności za życzliwość czy okazaną im dobroć.
  14. Nauczmy się cieszyć drobnymi radościami, powodzeniami i sukcesami chwili bieżącej.
  15. Postarajmy się mieć poczucie humoru i nie traćmy go także wtedy, kiedy spotykają nas niepowodzenia.

piątek, 3 sierpnia 2012

Minimalizm w pielęgnacji

„Nie ma brzydkich kobiet. są tylko leniwe.”
Helena Rubinstein

Reklamy kuszą nas kolejnymi kosmetykami, które mają stworzyć z nas piękną. Ale czy rzeczywiście potrzebujemy tego wszystkiego do szczęścia. Ostatnio zastanawiałam się nad ograniczeniem listy specyfików na mojej półce w łazience i doszłam do wniosku że można J
Aktualnie stoi na niej:
1.      płyn do kąpieli,
2.      mydło,
3.      żel pod prysznic,
4.      żel do higieny intymnej,
5.      balsam do ciała,
6.      krem do stóp,
7.      peeling do twarzy,
8.      maseczka do twarzy,
9.      krem nawilżający do twarzy,
10.  krem tonujący do twarzy,
11.  płyn micelarny do twarzy,
12.  woda termalna do twarzy,
13.  krem pod oczy,
14.  podkład do twarzy,
15.  szampon do włosów,
16.  odżywka do włosów,
17.  lakier do włosów,
18.  pianka do włosów,
19.  dezodorant,
20.  wiele flakonów perfum,
21.  kosmetyki kolorowe – kilka zestawów cieni do oczu,
22.  tusz do rzęs,
23.  kilka kredek do oczu.

Lista dość pokaźna, a można byłoby to ograniczyć do niezbędnych typu:
1.      mydło dobre gatunkowo – najlepiej ekologiczne, które może spełnić funkcję żelu pod prysznic, mydła i płynu do ciała w jednym oraz szamponu do włosów (tak, ekologiczne mydła mają to również w swojej funkcjonalności),
2.      żel do higieny intymnej,
3.      balsam do ciała – od tego jestem uzależniona i chyba nie uda mi się tego ograniczyć,
4.      krem do stóp,
5.      peeling do twarzy,
6.      maseczka do twarzy, ale kupowana w małych saszetkach po 2 sztuki w miarę potrzeby,
7.      krem nawilżający do twarzy,
8.      płyn micelarny do twarzy,
9.      woda termalna do twarzy,
10.  krem pod oczy,
11.  podkład do twarzy,
12.  dezodorant,
13.  jeden flakon perfum a po zużyciu dopiero kupowanie następnego,
14.  kosmetyki kolorowe – w jednej palecie wiele kolorów,
15.  tusz do rzęs,
16.  dwie kredki do oczu i tylko te odcienie, które najlepiej do mnie pasują.
I tak z 23 pozycji można zejść do 16 bez uczucia biedy w kosmetykach.  Po zużyciu tej całej masy produktów nie zamierzam ich więcej kupować. Na pewno mój wizerunek na tym nie ucierpi, ale na pewno portfel się wzbogaci J

sobota, 7 lipca 2012

Minimalistyczne miejsce pracy

„Skupiając się zanadto na detalach marnujemy nasze życie … Upraszczajcie, upraszczajcie – prostota życia i wzniosłość celów”
Henry David Thoreau


Najbardziej minimalistyczny wariant byłoby nie posiadanie biurka, papierów, komputera, w zamian dysponując samym sobą. Wiemy, że to jest nierealne, ale warto już teraz określić swoje minimalne wymagania, aby siedzieć w przyjaznym miejscu pracy. Aby naprowadzić Ciebie na właściwe tory spróbuj skupić się na podstawowych elementach tj.:
1.      posiadaj tylko jedną tacę na dokumenty;
2.      codziennie oczyszczaj tacę z dokumentów;
3.      oczyść swoje biurko;
4.      pozbądź się gratów typu maskotki, fotki, kwiatki;
5.      oczyść ściany, o ile nie jest to wymóg korporacyjny aby koniecznie wisiały tam plakaty ze sloganami;
6.      oczyść pulpit komputera;
7.      rozważ swoje zapotrzebowanie na papier i staraj się go wyeliminować do niezbędnego minimum;
8.      pozbądź się zbędnych narzędzi – wielości długopisów, linijek, post-it’ów;
9.      uprość segregowanie;
10.  sprawdź każdą szufladę i oczyść je ze zbędnych rzeczy;
11.  oczyść podłogę z pudeł, segregatorów.
Wprowadzając tylko te minimalne elementy zobaczysz swoje miejsce pracy bardziej odświeżone i zadbane. Dzięki temu łatwiej skupisz się na istocie aktualnej pracy bez rozpraszania się wielością rzeczy na biurku.

czwartek, 21 czerwca 2012

Uprość to co robisz

Prowadzenie życia w zgodzie z regułami minimalizmu to nie tylko pozbycie się namacalnych przedmiotów, ale również pozbycie się niepotrzebnych działań z Twojego napiętego i zabieganego planu dnia. Chodzi o to, żeby robić to, co konieczne i dzięki temu wygenerować czas na robienie tego co czyni Cię szczęśliwym.
Zredukuj liczbę obowiązków do tych o największej wadze. Oczyść swój plan dnia redukując liczbę spotkań do jednego czy dwóch tygodniowo nawet jeśli dotyczy to Twojego życia zawodowego. Pozwoli ci to zachować większą swobodę w jej organizacji. Zredukuj listę rzeczy do zrobienia – często wypełniamy je bzdurnymi zadaniami, które tylko z pozoru czynią nas niezwykle zajętymi, a efekty z ich wykonywania są mizerne. Lepiej skupić się na mniejszej ilości niezbędnych zadań, które odegrają istotną rolę w naszym życiu osobistym czy zawodowym.

wtorek, 12 czerwca 2012

Minimalizm w doborze słów i konwersacji

Ostatnio jadąc autobusem przysłuchiwałam się jałowej dyskusji dwóch pełnoletnich dziewczyn, które opowiadały sobie historie związane z nieudanymi związkami i smutnymi doświadczeniami. Rozmowy te były na bardzo mało ambitnym poziomie, ale to już nie chodzi o to, ale bardziej o puente. Okazało się, że w ogóle takowej nie było i pomimo długości przejazdu toczyły się wywody od wyższości Jacka nad Grześkiem. Przysłuchując się tej rozmowie mimochodem (Panie mówiły dość podniesionym głosem) uznałam, że warto zastanowić się nad doborem słów w konwersacji nie tylko jadąc autobusem ale i w ogóle. Ostatnio paplanie bez potrzeby nie przynosi mi satysfakcji i rzeczywiście zaczynam rzadko wypowiadać się w kwestiach które mnie nie dotyczą lub mało frapują. Maksyma, że milczenie jest złotem nie do końca mi odpowiada, ale też gderanie ustawiczne nie jest moją domeną. Zatem zachęcam do rozwagi w wypowiadanych słowach i ilości ich wypluwania z siebie. Spokój ducha i wyważenie w tych kwestiach również powinny się znaleźć w postawie człowiek hołdującego zasady minimalizmu – stąd też i moje ograniczenie w postach do jednego tygodniowo :)

poniedziałek, 4 czerwca 2012

sobota, 26 maja 2012

Bibeloty – czas i na nie zwrócić uwagę

Nie wiem jak Ty, ale ja zawsze broniłam się od posiadania rzeczy, które cieszą oko, a nie spełniają żadnej funkcji użytkowej. W latach osiemdziesiątych, gdzie zakup glinianego garnuszka sięgał niemożliwości, poczułam smak ich posiadania na swoim regale i obowiązku cotygodniowego jego odśnieżania. I to chyba skutecznie odstraszyło mnie od posiadania zbędnych rzeczy, które zbierają kurz i sprawiają wrażenie smutnej dekoracji. Zapewnie znalazłabym jeszcze parę drobiazgów wartych omówienia, ale są to małe sztuki ofiarowane przez męża, z których chociaż nie korzystam, ale przypominają mi fazę narzeczeństwa czy wczesnego małżeństwa i nie oddałabym ich za żadne skarby jak chociażby drewniany kot, gliniana żaba w kształcie serca. Aktualnie już nie otrzymuję takich bibelotów, a to dlatego, że i mój mąż nauczył się kupować prezenty praktyczne radujące moje serce i podniebienie, a czasami i węch :)

poniedziałek, 14 maja 2012

Strefa intelektualna i co na nią się składa?

Jakiś czas temu pisałam o identyfikacji sfer życia i wprowadzanie w nie minimalizmu. Pora zająć się sferą intelektualną. Intelekt – (łac. intellectus: percepcja, postrzeganie, poznanie), zdolności umysłowe, kultura umysłowa człowieka. Odnosi się do zdolności uzyskania i wykorzystania wiedzy, rozumienia myśli, poznania. Jest iloczynem zdolności umysłowych, doświadczenia oraz wiedzy człowieka i możliwości ich wykorzystywania. Termin ten jest ściśle związany z rozsądkiem i rozumieniem. Geneza słowa intelekt pochodzi od łacińskich słów inter (między) oraz lego (wybierać) co po połączeniu oznacza "wybierać między". Sfera intelektualna, sprawia, że czuję się sama ze sobą świetnie. Ale czy wszystko robimy w celu poznania, rozumienia, doświadczania i wykorzystania zdobytej wiedzy. Czy mamy opory przed poszukiwaniem siebie, rozwijaniem? Już od wielu lat poszukuję siebie, starając się rozwinąć swoje możliwości jak najlepiej. Ktoś mógłby spytać – po co to robię? Robię to dla siebie, dla swojej higieny osobistej aby stać się lepszym człowiekiem, aby moje własne towarzystwo nigdy mnie nie nudziło, gdy mam okazję w nim przebywać. Jak to robię? Dbam o rozwój swojej higieny psychicznej, tak aby w trudnych momentach mój rozum służył mi, zapewniał dostarczanie różnych dróg rozwiązań do zagadnień stojących na mojej drodze. Psychika człowieka podlega nieustannemu działaniu bardzo wielu bodźców, które często przekraczają nasze zdolności. Powoduje to zaburzenia równowagi psychicznej, które prowadzą do wzmożonych stanów napięcia emocjonalnego i narastanie konfliktów wewnętrznych. Liczne zadania stawiane nam wymagają: koncentracji, zdolności do wykonywania zadań wielofunkcyjnych i złożonych, szybkiej orientacji i podzielności uwagi z odpowiedzialnością za pracę. Higienę psychiczną utrzymuję poprzez zachowanie rytmiczności pracy i wypoczynku, systematyczności w wykonywaniu zadań i prawidłowej organizacji pracy. Dbam o odpowiednią ilość snu, wielkość i częstotliwość posiłków. Staram dobrze zorganizować cały dzień, tak aby znalazła się chwila na wypoczynek, aby nie dopuścić do powstania stresu. O zaawansowanych fazach stresu i jego konsekwencjach nie muszę opisywać, ale pewnie nie każdy potrafi określić podstawowe jego objawy, które często bagatelizujemy. Wśród nich znajdziecie: - uczucie pulsowania w okolicy głowy, ból głowy, czasami o charakterze migrenowym; - trudności w oddychaniu, przełykaniu śliny, suchość w ustach odruchowe ziewanie, uczucie „kluski w gardle”; - zmęczenie oczu – mroczki, uczucie piasku pod powiekami; - ból uszu, osłabienie słuchu, uczulenie na zapach, napięcie skóry głowy; - zaczerwienie, lub bladość twarzy, swędzenie, pieczenie, wysypka; - bolesność w okolicy szyi lub klatce piersiowej, kręgosłupa, kończyn dolnych, skurcze mięśniowe; - ból serca kłujący promieniujący do małego palca u lewej ręki, stan ogólnego niepokoju i lęku; - bolesność w okolicy brzucha, niestrawność, kurczenie jelit, naprzemienne biegunki i zaparcia; - drżenie palców, bezwładność lub zaciskanie palców, obgryzanie paznokci; - inne objawy jak: złe samopoczucie, płaczliwość, apatia, zgrzytanie zębami w czasie snu, odruchowe wzdychanie, marszczenie brwi itp. Brzmi znajomo, nieprawdaż?

czwartek, 3 maja 2012

Magia dotyku

Niedoceniana, a tak łakniemy jej na co dzień. Rzadko obdarowujemy, a chętnie poszukujemy i oczekujemy od innych. Źródło przyjemności i pożądania.

sobota, 28 kwietnia 2012

Fobia, czy źródło dobrego smaku. Rzecz o książkach na naszych półkach.

Podeszłam do tego tematu z rozkoszą. Już jakiś czas zbieram się do dokonania selekcji książek na moim regaliku. Regalik wielopółkowy, regularnie przykuwał moją uwagę nadmiarem książek poutykanych w każdą drobną szczelinę oraz siedliskiem kurzu jaki gromadził. Każda nowa pozycja kupowana przeze mnie zaczęła lądować przy regale tworząc piętrowy stos. Uznałam, że czas pożegnać się z książkami, które jednorazowo miałam w ręku i oddać w dobre ręce bliskich i znajomych lub sprzedać, o ile znajdą się na nie chętni. To prawda – pozbywam się części siebie, nie mam wpływu na pozostawione pozycje przez mojego męża, ale ja deklaruję, że wraz z porządkami pozostały tylko te pozycje, które wciąż uznaję za wartościowe, do których co jakiś czas lubię wracać. Co więcej ostatnio udało mi się powstrzymać od zakupu książki za 52 zł z obszaru psychologii i jakości życia, która pewnie po przeczytaniu również znalazłaby się na mojej półce. Czas założyć sobie konto w miejscowej bibliotece i zacząć odwiedzać cudze zakamarki bibliotek a nie tylko nabywać nowe pozycje, które zbierają kurz i pozbywają nas pieniędzy w portfelu. Zatem te 52 zł przelewam na moje konto oszczędnościowe, żeby zwiększyć moje oszczędności :)

piątek, 20 kwietnia 2012

Inne wydatki …

Wśród innych wydatków, które stanowią znaczną część moich kosztów można zaliczyć kino, teatr, operę. Tylko w tym roku (a minęły zaledwie 4 miesiące) wydałam ponad 900zł na w/w rozrywkę. Zapewne trudno jest całkowicie wyzbyć się tych przyjemności i chyba nie o to chodzi, ale myśląc w duchu minimalistycznym staram się nie popadać w skrajność i zastanowić jak to ograniczyć. Zapewne tego typu rozrywka jest przeze mnie organizowana w okresie jesienno-zimowy, bo w okresie wiosenno-letnim czas wolny spędzamy na działce i nie ma potrzeby ani też czasu na wypełnianie go taką formą aktywności. Zatem na pewno te pozycje nie znajdą się w moich wydatkach przez kolejne 6 miesięcy co znowu pozwoli odczuć to mojemu portfelowi :) Tego typu wypady planuję aby uczcić nasze święta typu: urodziny (moje i męża), rocznicę ślubu. Czasami zdarza się okazja ciekawego występu gwiazd muzyki, które znaczą dla nas coś i chcemy w tym uczestniczyć. Co prawda tego typu perełki trafiają się raz na rok. I czy ktoś mi powie, że to jest nadmiar? Ja tak nie czuję i pewnie w tej kategorii wydatków nic mi nie uda się zrobić :(

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Jedz mniej

Każdy z nas szuka jakiś przyjemnych aspektów swojego życia w tym m.in. słodycze i inne frykasy dziwiąc się potem swojej nadwadze, czy też pojawiającym się dolegliwościom żołądkowym. A przecież wystarczy tylko zastosować się do kilku małych zmian w swoich nawykach żywieniowych aby lepiej się czuć, być szczuplejszym i co więcej mieć więcej pieniędzy w swoim portfelu. Ten post jest właśnie podpowiedzią jak do tego dojść. Zastosuj poniższe wskazówki i daj znać czy odnotowałeś jakąś zmianę w swoim samopoczuciu.
1. jedz dopóki nie poczujesz, że jesteś prawie najedzony – prawie czyli w 80% czuć się najedzonym;
2. jedz mniejsze, lżejsze posiłki;
3. spożywaj pokarmy bogate w błonnik oraz wodę (owoce, warzywa, rośliny strączkowe) – nie tylko łatwo napełnić nimi żołądek, ale są też zdrowe;
4. unikaj restauracji serwujących duże porcje;
5. co kilka dni powstrzymuj się od jedzenia na 18 – 24 godziny;
6. spożywaj produkty w naturalnej postaci;
7. stosuj proste gotowanie – gotuj dla siebie i bliskich stosując nieskomplikowane receptury.

środa, 11 kwietnia 2012

Lodówka – źródło pożywienia, siedlisko bakterii, a może miejsce dóbr wszelakich?

Każdy z nas nią dysponuje, ale czy każdy z nas zastanawia się nad kosztami własnego wyżywienia? Jakiś czas temu przeczytałam, że u każdego w domu co jakiś czas wyrzuca się jakąś porcję jedzenia. U mnie w domu moi panowie, nie lubią jeść tego samego na drugi dzień i wcale im się nie dziwię bo i ja lubię codziennie jeść coś innego. Ale nie rzecz o preferencjach żywieniowych moich panów, tylko o nawykach, które powodują, że resztki z poprzedniego dnia/obiadu pozostają w lodówce przed dłuższy czas bo nie ma na nie chętnych. Zastanawiając się jak ograniczyć wydatki na jedzenie postanowiłam zastosować parę uproszczeń, to jest:
1. zakupy trwałych rzeczy robię raz na tydzień, stąd też będę w ten dzień kupować tylko to co wiąże się z trwałymi rzeczami lub te które na pewno spożyjemy w ciągu najbliższych 2-3 dni;
2. dwa razy w tygodniu będę odwiedzała pobliski warzywniak celem dokupienia warzyw/owoców na bieżące zużycie nie tworząc dodatkowych zapasów;
3. w zależności od potrzeby w najbliższym spożywczym będę dokupowała pieczywo i masło na bieżące zużycie;
4. daruję sobie kupowanie rarytasów typu: pierś z kaczki, polędwica wołowa czy drogie ryby czy ser żeby zobaczyć czy nastąpił przyrost oszczędności w perspektywie kolejnych 5-6 miesięcy;
5. od 2 miesięcy zawiesiłam picie kawy, bynajmniej nie z powodów oszczędnościowych, do tego przyłączył się mój mąż, któremu lekarz czasowo ograniczył spożycie – więc i tu będzie nowa pozycja do oszczędzania, bo kawa była dla nas porannym rytuałem i nie zadawaliśmy się byle czym;
6. w ramach ulepszeń posprzątałam lodówkę, aby lepiej się w niej odnajdować i zobaczyć czego jest w niej w nadmiarze – odkryłam wielość słoiczków z różnymi pastami, sosami, przetworami konserwowymi typu: ogórki, papryka, pieczarki – sądzę, że można je również ograniczyć, aby nie zalegały w lodówce i jej nie zapełniały.
To niby drobne kwestie, ale zobaczymy, może uda się jeszcze coś wykroić z domowego budżetu bez stosowania drakońskich zmian. A może Ty masz jakieś dobre sposoby na oszczędność w produktach spożywczych?

piątek, 6 kwietnia 2012

Przedświątecznie …

Składam najserdeczniejsze życzenia z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych. Oby ten czas nie przyćmił Wam krzątaniną w kuchni i zabieganiem o jedzenie na stole.

Niech znajdzie się czas zastanowienia, relaksu z bliskimi i przede wszystkim na obcowaniu z pobliską przyrodą budzącą się do nowego życia.

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Stan moich oszczędności po 4 miesiącach

Rachunek oszczędnościowy – kwota 693,49 zł
Fundusze inwestycyjne – kwota 648,00 zł
Lokaty – 500,00 z
Łączna kwota: 1 841,49 zł
Co daje kwotę 460,04 zł na miesiąc
Wygląda na to, że nie udało się oszczędzić 10% miesięcznych dochodów, a co tu mówić o zwiększeniu ich … i pytam na czym jeszcze?
Chyba pora przyjrzeć się wydatkom na jedzenie i inne przyjemności żeby wyeliminować dodatkowe źródła pokus. Kolejne wpisy będą próbą znalezienia miejsc w których można zrobić jeszcze jakieś cięcia bez zbędnego wysiłku. Może i dla Was będą one pomocne w planowaniu domowego budżetu.

wtorek, 27 marca 2012

10% ponoć już nie wystarczy

Przeczytałam ciekawy artykuł na blogu Pawła Katy i przeraziłam się – już nie wystarczy odkładać 10% swoich miesięcznych dochodów. Przekonaj się sam czytając:
http://oszczedzanie.net/czy-rzeczywiscie-wystarczy-odkladac-10-dochodow/
Chyba należy dokonać rewizji swojego planu oszczędzania, ale wcześniej przedstawię stan moich oszczędności po 4 miesiącach.

piątek, 23 marca 2012

1%

Jeśli nie macie pomysłu na przekazanie 1% podatku w ramach rocznego rozliczenia z Urzędem Skarbowym pomyślcie o Fundacji Dziecięca Fantazja.
Szczegóły możecie znaleźć tutaj:
http://www.facebook.com/#!/DzieciecaFantazja
lub tutaj
http://www.f-df.pl/darowizny.html

poniedziałek, 19 marca 2012

środa, 14 marca 2012

Kolejne odśnieżanie już za mną

I mam na swoim koncie kolejne czystki w szafie, bez nabywania nowej odzieży.
Pozbyłam się:
1. brązowego sweterka w szpic, który teoretycznie nadawał się do dalszej eksploatacji, ale uznałam, że jego kolorystyka postarza mnie co najmniej o dodatkowe 5 lat i warto odmłodzić się korzystając z jego jaśniejszych wersji;
2. czarnej seksownej dzianinowej bluzki z rozcięciem pionowym na wysokości biustu i wytłaczanym cekinami na wysokości serca koła sygnalizującego chiński alfabet;
3. cielistej marynarki zakupionej jeszcze w 2005 roku, w której poduszki przesunęły się do kieszeń :)
4. golf w paski różnobarwne, który mnie mocno poszerzał;
5. brązowych spodni, które po długim okresie noszenia i różnych reaktywacjach uznałam, że warto powiedzieć im ŻEGNAJCIE;
6. bluza dresowa w kolorze piaskowym;
7. morelowy rozpinany sweterek, który po kilku praniach zrobił się przykrótki.

I co najważniejsze – brak zakupów w kwestiach odzieżowych od października 2011 czyni moje półki bardziej przyjazne, otwarte i wszystko mogę ogarnąć wzrokiem.

piątek, 9 marca 2012

Metoda słoikowa – to nie wszystko.

Zaczęłam stosować różne zakładki finansowe, które upycham w różnych miejscach, aby trudniej było wyciągnąć po nie rękę. Wśród nich odnotowałam:
1. dwa słoiki na przyjemności o jakich wspomniałam w poprzednim poście na cele krótkoterminowe;
2. dwie polisy ubezpieczeniowe na czas emerytury dla siebie i męża, które płacimy od 1997 roku, a których nigdy nie tknęłam palcem bo byłoby to ze szkodą dla nas samych;
3. jedna polisa dla syna na czas jego wzmożonych wydatków typu studia, którą założyłam w 2006 roku – nie mówię o wyręczaniu go w zakupie mieszkania, bo i on też powinien sam do czegoś dojść, aby mieć szacunek do siebie samego, ale o ułatwieniu sobie w wydatkach na wypadek, gdyby nie było nas stać na studia prywatne za te 9-10 lat;
4. oszczędzanie w funduszach inwestycyjnych o profilu średnioostrożnym, aby mieć oszczędności na czarną godzinę;
5. lokaty, które akurat w moim przypadku kiepsko się sprawdzają, bo stosunkowo łatwo je zlikwidować i dalej konsumować, ale dzięki nim łatam bieżące nieprzewidziane wydatki;
6. ostatni mój wymysł rachunek oszczędnościowy, na który lokuję każdą, nawet drobną kwotę, którą udało mi się uchronić przed wydaniem w różnych okolicznościach – jak na razie działa bez zarzutów.
A Ty jak sobie radzisz z chowaniem zaskórniaków?

poniedziałek, 5 marca 2012

Niektórzy mówią o metodzie słoikowej na oszczędzanie ja wolę bardziej wyrafinowaną formę.

Co prawda jest to te samo podejście, ale zmienia postać rzeczy. Koleżanka z pracy nauczyła mnie tej metody i aktualnie mam dwa pojemniki:
1. jeden (po czekoladkach Ferrero Rocher sklejone kropelką z wyciętym wieczkiem w wielkości, gdzie tylko moneta dwuzłotowa się mieści) – oszczędzam pieniądze na zakup łódki do mojego azylu; robię to bezboleśnie od ponad półtora roku i chyba już w tym roku będziemy już mieli pełne pudełeczko, co w przybliżeniu da nam około 1 500 zł i pozwoli na zakup łódki bez specjalnych wyrzeczeń;
2. drugi – przezroczysta świnka wielkości sporego melona, gdzie oszczędzam pięciozłotówki na wyjazd zagraniczny (na razie mamy 4 kraje na tapecie: Portugalia, Hiszpania, Włochy i Francja) – ilość zaoszczędzonych pieniędzy nie jest jeszcze imponujący bo dopiero co zaczęłam :)

Jeśli zidentyfikuję kolejny cel, marzenie czy silną potrzebę, założę kolejny słoiczek, pudełeczko czy specjalną świnkę do której nie można się dobrać i zacznę oszczędzać jak powyżej.
Do mojego systemu oszczędzania na bieżące potrzeby dołączył się i mój mąż i syn – zatem może okazać się, że efekty będę mogła wkrótce opisać. W mojej rodzinie to działa – a może i Ty spróbujesz oszczędzać bezboleśnie nie korzystając z kredytów na bieżące potrzeby?

poniedziałek, 27 lutego 2012

Zestawienie kosztów z własnych przyjemności

W szkole tłuczono do głowy, że żeby coś sprzedać trzeba dobrze wykreować w konsumentach potrzebę. Stąd i ludzie, nieświadomi manipulacji ulegają tej złudnej potrzebie posiadania. No ale my – rzekomo - jesteśmy świadomi tych schematów, więc to połowa sukcesu. Trzeba tylko być konsekwentnym i nie ulegać chwilowym zachciankom.
Świadomi tak, ale czy potrafimy się przed tym obronić? Czy robiliście sobie rachunek sumienia w postaci zestawienia kosztów, które opisują na co wydałaś pieniądze w danym miesiącu / roku? Ja robię takie zestawienia co miesiąc i głowa mnie boli od liczb jakie odnotowałam na swoim rachunku za własne przyjemności - czas zejść z piedestału i powiedzieć sobie, przeholowałaś panienko! Stąd chyba wzięła się cała akcja z tym minimalizmem i oszczędzaniem – szczególnie teraz gdy w 2012 roku będę robiła nadbudowę domu rodzinnego i zacznę ciułać kasę na maxa.

piątek, 24 lutego 2012

Wyhamuj trochę …

Budzimy się rano i działamy jak karabin maszynowy: myjemy się, ubieramy, szykujemy śniadanie dla siebie i całej swojej rodziny, wyprawiamy dzieci do szkoły i męża do pracy. Same ładujemy dietetyczny zestaw kanapkowy w pudełko i pędzimy do pracy. W pracy w pośpiechu odbieramy telefony, odbywamy spotkania, tworzymy zestawienia, raporty i potwierdzenia własnej aktywności i efektywności w jednym ręku trzymając kanapkę, drugą wklepując dane do programu. Potem niewiadomo kiedy spostrzegamy, że pora kończyć, żeby zdążyć odebrać dzieci z przedszkola lub odrobić z nimi lekcje, spędzić wspólnie trochę czasu, aby poczuć klimat rodziny. Szybka kolacja, kąpiele dzieci i krótki relaks w wannie dla Ciebie. Tak upływa dzień za dniem, a Ty zaczynasz czuć się coraz bardziej zmęczona, sfrustrowana, że to nie tak sobie wyobrażałaś życie we dwoje. Że to nie tak miała wyglądać Twoja idealna wizja rodziny, a już na pewno nie pisałaś się na pracę po 18 - 20 godzin na dobę. Warto w takich momentach nieco wyhamować, usiąść w zadumie i na nowo określić swojej cele, tak aby wokół nich kręciło się życie i w zgodzie z Tobą samą. Oczywiście często zaprzątamy swoją głowę sprawami, na które nie mamy wpływu. I wtedy warto chwytać dzień, a gdy zajdzie potrzeba – dostosować się do nowych realiów. Nigdy nie wiadomo, czy nagła zmiana w naszym życiu faktycznie jest czymś złym czy tylko stanowi wstęp do czegoś nowego a może i lepszego. Nie zawsze trzeba wywracać swoje życie do góry nogami – czasami wystarczy zatrzymać się na moment i upewnić, że idę w dobrym kierunku, tak aby niczego nie żałować, gdy przyjdzie czas podsumowań.
Dbaj o wspomnienia, to one będą dla Ciebie pożywką na stare lata :)

poniedziałek, 20 lutego 2012

Diabeł tkwi w szczegółach

O roli dodatków w dopełnieniu całości w ubiorze nie muszę pisać, bo każda z nas wie co najlepiej do niej pasuje i jakie fasony preferuje. Mój wpis na ten temat chciałabym jedynie pokierować na umiejętnościach ich przechowywania, dopasowania, a przede wszystkim inwentaryzacji. Moja biżuteria, paski, szale, apaszki to rozproszone źródło frustracji, gdzie każdą z nich można znaleźć w różnym zakątku mojego mieszkania. Postanowiłam uporać się z tym i wprowadzić pewną standaryzację, z którą chciałabym podzielić się z Wami.

Zebrałam w całość wszystkie kolczyki, bransolety, naszyjniki, odcedziłam ziarna od plew i włożyłam do zbiorczej szkatuły, aby wszystko mieć na wyciągnięcie ręki. Układając je w szkatule starałam się aby nie leżały stłoczone, ale raczej każde z osobna aby było łatwe do pobrania. Apaszki, szale wraz z torbami i paskami ułożyłam na jednej półce aby można było odróżnić je kolorystycznie i w każdej chwili wyjąć tą odpowiednią. Przy tych porządkach uświadomiłam sobie, jak w wielu rzeczach dominuje różny styl, a niektóre z nich przejawiają spore bezguście z tendencją do jarmarku. Może i lato skłania nas do zakupu takich błyskotek, które traktujemy jak chwilowa potrzeba, ale to co zobaczyłam nie spodobało mi się i przy tej okazji pozbyłam się paru długo nienoszonych symboli letniego szaleństwa, obiecując sobie nie wystawiać się w przyszłości na pokuszenie ponownego zakupu rzeczy o jednorazowym użytku. I jeszcze jedna ważna sprawa – czyśćmy swoją biżuterię. Szczególnie tą szlachetną ze srebra czy złota, każda z nich wymaga od czasu do czasu tchnięcia w nich życia, a odwdzięczą nam się blaskiem i świeżością.
Do dodatków należą również i okulary – te wzrokowe i słoneczne. Jeśli o mnie chodzi, stawiam na jakość. Zmieniam oprawki raz na pięć lat i nie zamierzam oszczędzać na nich. Już nie raz jakość wykończenia, klasyczna forma i kolor odwdzięczyły się, a i jakość szkieł również ma znaczenie dla kogoś, kto od trzeciego roku życia nosi okulary. Ktoś może zadać pytanie – czy to warto zmieniać, jak się nie zniszczyły? Owszem warto, dzięki temu fundujesz sobie nową siebie, a przy okazji wymuszasz w sobie zmiany, dzięki którym kształtujesz nową siebie.

czwartek, 16 lutego 2012

Niech ktoś zatrzyma świat – ja wysiadam.


Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam
Na pierwszej stacji, teraz, tu!
Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat bo wysiadam
Przez życie nie chce gnać bez tchu

Jak w kołowrotku bezwolnie się kręcę
Gubiąc wątek i dni
A jakiś bies wciąż powtarza mi: prędzej!
A życie przecież po to jest, żeby pożyć
By spytać siebie: mieć, czy być?
Bo życie przecież po to jest, żeby pożyć
Nim w kołowrotku pęknie nić

Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam
Na pierwszej stacji, teraz, tu!
Już nie chce z nikim ścigać się, z sił opadam
Przez życie nie chce gnać bez tchu

Będę tracić czas, szukać dobrych gwiazd
Gapić się na dziury w niebie
Jak najdłużej kochać ciebie
Na to nie szkoda mi zmierzchów, poranków
i nocy.

Anna Maria Jopek – kwintesencja minimalizmu i obecnego pośpiechu w życiu ujęta w piosence tej wykonawczyni. Zachęcam do posłuchania i zastanowienia – tak jak i mnie koleżanka odświeżyła ten kawałek :)

wtorek, 7 lutego 2012

Twój pożeracz czasu

Zapewne i Ty czytasz dużo informacji o statystyce spędzania czasu wolnego przed telewizorem. Gazety prześcigają się w określeniu dziennego oglądania na poziomie 4 godzin, ale i tak nikt sobie nic nie robi z tego, bo to forma relaksu, odskoczni od codzienności i monotonii. Tam można znaleźć źródło fascynacji, przeżyć coś na nowo i poczuć coś, czego dawno się nie czuło. I tak ucieka nam czas … 4 godziny dziennie w skrajnych przypadkach, 28 godzin tygodniowo, 112 godzin miesięcznie, 1344 godzin rocznie. To 56 dni w 365 dniach kalendarzowych, które przeznaczamy tylko na to. Jeżeli dodamy do tego czas spędzony przed komputerem, średnio godzinę dziennie na przeglądaniu ulubionych stron, odpowiadaniu na maile od znajomych (nie licząc czasu spędzonego przy komputerze w pracy), to wychodzi nam dodatkowo 14 dni. Czyli łącznie: 70 dni wyjętych z kalendarza, spędzonych tylko z pożeraczami czasu. I to chyba dlatego czasami, gdy robimy podsumowanie noworoczne, trudno jest nam określić co w danym roku dokonaliśmy i jak przeżyliśmy.
Sądzę, że nie do końca mnie to dotyczy, bo ja nie spędzam aż tylu godzin przed ekranami telewizora czy komputera. Warto jednak obliczyć swoje pożeracze i wraz z noworocznym postanowieniem – uznałam, że zasadne jest wprowadzenie zakazu oglądania telewizji (ale nie tak radykalnie – na razie ograniczmy się tylko do godziny dziennie i już z 56 dni ZYSKUJEMY aż 42 dni na ŻYCIE), a w kwestii komputera nic nie stoi na przeszkodzie, aby tą czynność ograniczyć do 30 minut dziennie i to tylko przez 5 dni w tygodniu, ZYSKUJĄC aż 9 dodatkowych dni. Matematyka nie kłamie – zyskujemy 51 dni na przeżywanie, a nie bycie w wirtualnej fikcji. Zachęcam i Was do refleksji, jak to jest z Tobą?

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Poleruj siebie jak poleruje się kamień.

To jeden z rozdziałów w książce Dominique Loreau o tytule „Sztuka prostoty”, gdzie uczymy się jak uwierzyć w siebie. Jako jednostki mamy pokłady wielu możliwości, ale z jakiś powodów nie realizujemy ich. A wszystko tkwi w naszych toksycznych myślach, które trują nas od wewnątrz zamiast wspierać nas. Od dzisiaj przestań krytykować siebie i zacznij wizualizować siebie jako osobę doskonałą, która realizuje wszystkie postawione w 2012 roku zamierzenia. I pomyśl … ta żaba może okazać się Twoim księciem!

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Subtelność jest seksowna - wulgarność nie!

Tylko czy my sami umiemy być jeszcze subtelni? W świecie chamstwa, przebojowości i komercjalizmu pewne cechy obumierają i ciężko im się reaktywować. A Ty co tym sądzisz?